GKS Widavia Widawa - GKS Orkan Buczek 0:1
Gol Damiana Ciepluchy na wagę trzech punktów !!!
Dużo wydarzyło się w tygodniu poprzedzającym mecz. Waleria odzyskała pamięć widząc Anatola, Marcel uległ pokusie i wypił koniak Marty biorąc kilka szybkich i sporych haustów, Tomek w dalszym ciągu oszukuje Asię, a Basia ma problemy w szkole. Jakby było mało to matka Franka zaprosiła Natalkę do leśniczówki.
Piękne ciepłe niedzielne popołudnie. Pomimo, że dokładnie 3 kwietnia 2009 roku wprowadzono zakaz sprzedaży termometrów rtęciowych wszyscy odczuwaliśmy moc słońca. Orkana czekała wyprawa do Widawy. To były derby powiatu. Miejsce akcji Widawa ul. Ułańska. Orkan wyżej notowany był zdecydowanym faworytem tej potyczki. To nie są komfortowe sytuacje. Już dopisują ci punkty myśląc ile strzelimy, kiedy i w jaki sposób. Każdy mecz trzeba wybiegać, wywalczyć, nikt się nie położy, a mecz sam się nie wygra. I trzeba trafiać do siatki przeciwnika. Jesienią Orkan pokonał Widavię w Buczku 5:0. Gospodarze zajmowali przed meczem 11 miejsce.
Orkan wyszedł w składzie: Sam - Faryś, Popek, Cieplucha, Staszczyk - Płuciennik, Walęciak, Niciak, Kopa, Kieraś D - Marecki. Trener:Jacek Berensztajn.
Od początku było widać, że gospodarze zdają sobie sprawę, że otwartej piłki z nami nie zagrają. Głęboko cofnięci pracowali w defensywie licząc na kontry. Orkan od początku musiał grać atak pozycyjny. Widać było różnicę, a rywal ograniczał się do przeszkadzania. Widavia pierwszy strzał, zresztą niecelny oddała w 31 minucie. Co z tego, skoro nic nie chciało wpaść do sieci, a powinni trafić Kuba Kopa, Tomek Marecki [ w dwóch ostatnich meczach z Widavią trafił aż 11 razy] trafił w poprzeczkę, Damian Kieraś, ładnie z wolnego uderzył Jacek Popek, bliski szczęścia był Adrian Płuciennik i Patryk Niciak. Bramka gospodarzy jak zaczarowana. Do 20-25 metra graliśmy, klepaliśmy, posiadanie piłki, ale w polu karnym było jak w tramwaju w godzinach szczytu i tu zaczynały się schody. Do przerwy bez goli, a powinniśmy wysoko prowadzić. W jednej akcji mieliśmy dwie setki, a młody bramkarz gospodarzy wyrastał na bohatera swojej drużyny. W drugiej połowie goście jeszcze bardziej cofnięci. Na boisko wszedł Dawid Liśkiewicz, dużo rożnych, dużo wolnych, pracowały boki, był i słupek po strzale Dawida Liśkiewicza, ale na tablicy bez zmian. Czas uciekał. Trener reagował. Po Dawidzie na boisko wszedł Sebastian Kieraś. Już w pierwszej akcji z Dawidem Liśkiewiczem pachniało golem. Zresztą golem pachniało przez cały mecz, mocno napędzał drużynę do ataków Jacek Popek uruchamiając skrzydłowych.Życie napisało swoją historię. A miało go dzisiaj nie być. Ważna rodzinna impreza, ale pogodził oba wydarzenia, przyjechał i był do dyspozycji trenera. Damian"Ciepły" Cieplucha. Nadeszła 69 minuta. Rzut rożny wykonywał Adrian Płuciennik. Precyzyjna wrzutka w pole karne. Dynamicznie i z impetem wyskoczył Damian Cieplucha i precyzyjnym strzałem głową w okienko bramki zdobył jak się później okazało jedyną bramkę meczu. Wszyscy mogliśmy odetchnąć z ulgą. Szło jak po grudzie, ale i tak bywa i takie mecz trzeba wygrać i zapomnieć. W poprzednim starciu w Widawie się wystrzelaliśmy. 4 minuty po trafieniu Damiana ponownie Adrian Płuciennik z rożnego, a groźnie główkował Jacek Popek. Niestety szczęście sprzyjało bramkarzowi. Na murawie zameldowali się jeszcze Seweryn Kaczorowski i Mateusz Boruń. Końcowy gwizdek i wszystko w tym temacie. Jedziemy dalej.